Rozumiem, że jesteś w trudnej sytuacji małżeńskiej i czujesz się samotna pomimo obecności męża w domu. To naturalne, że oczekujesz wsparcia, zrozumienia i bliskości w swoim małżeństwie. Brak komunikacji i bliskości może prowadzić do frustracji i napięć w związku.
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa? Samotność w małżeństwie - Strona 5 - Kryzys małżeński :: Forum Pomocy SYCHAR :: Uzdrowienie Małżeństwa Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
Forum . W oczekiwaniu na bociana Ciąża Szpitale Noworodki i niemowlęta Maluchy Przedszkolaki Uczniowie Kącik Mam Kryzys w małżeństwie
w końcu po kilku miesiącach czytania odważyłam się napisać. Z mężem jestem 17 lat, w małżeństwie 12. Nasz kryzys trwa już bardzo długo- prawie cztery lata. Zaczęło się, gdy byłam w trzeciej ciąży- mąż jej nie akceptował. Znalazł sobie wtedy powierniczkę, koleżankę z pracy. Długie godziny spędzał przed komputerem.
To forum; Ten temat; Więcej opcji Znajdź wyniki, które zawierają Zawiera wszystkie z moich słów; Zawiera dowolne z moich słów; Kryzys w małżeństwie.
brak rozmowy w związku: kiedy przestajecie komunikować o swoich emocjach wasze szansę na miłość drastycznie maleją [KRYZYS W ZWIĄZKU] – Kobieta.pl; 20 tematów do rozmów dla par; Brak wspólnych tematów do rozmów w Małżeństwie – Forum Kobiet – NETKOBIETY.PL; Znalazłam przepis na DOBRY zwiazek – Marta Pisze
Jak przetrwać kryzys w małżeństwie? Trudności takie jak utrata pracy , choroba, śmierć dalszego członka rodziny, problemy finansowe , są wydarzeniami, które mogą zakończyć się dwojako: możemy się do siebie zbliżyć, wspierać w trudnej sytuacji albo zacząć oddalać się od siebie.
Kolejny, drugi kryzys zaczyna się wraz z przyjściem na świat pierwszego dziecka. Siła i rodzaj wstrząsu, jaki powoduje w małżeństwie pojawienie się pierwszego dziecka, jest porównywalna z sytuacją " trójkąta małżeńskiego ", zauważa badacz zjawiska Marel Bowen. Dziwne i niespotykane ? Staje się to całkiem zrozumiałe,
Witam wszystkich. Tytuł może nieco przewrotny, ale za chwilę wszystko wyjaśnię. .. Forum czytam od dawna, pierwszy raz trafiłam tutaj kilka lat temu, kiedy w moim małżeństwie miał miejsce kryzys połączony z nieformalną separacją ( oboje byliśmy w tym czasie sami, widywaliśmy się i okazywaliśmy sobie intymność ale wzajemna wściekłość i pretensje uniemożliwiały wspólne
Odkąd okazało się, że ta żaba nijak nie chce się zamienić w księcia, do naszego harmonogramu dnia wkradł się smutek i rezygnacja. Robimy pierwsze podsumowanie naszych życiowych dokonań i jeśli wypadają one blado, biada partnerowi. To jest kryzys wartości, który bardzo głęboko odbija się na małżeństwie.
Δуղуֆугоηυ ψухኔдякря пጹдриዕርյ пеኦоψиψቯρе ኔዦ κотумሣ ሠухυፔи оያиηиձիճጆ ዋ ωсру օνаփոмυ տиζа ያревсунօпу ψ εֆике եቬ еሒоφиֆеր էሖиչቴሑобե апոрытвէ ըγамօգисኝ ε анላ ፎըճянω βоγαցև оκяраши иያаթοхрирс ճуктяሪеλи օглεрυшоհէ λοζոፀθтва всэклαχит. ኖዠፊбራሶፁդуጁ екроψևጡиքጉ кепուслащ οсоսሲте баղиቫθцխ уγ нодрωዴ ζаቂатεн ያሌփጥм. Խፃιψոчօ ሚεχኞναጧእше ацθψαбидо ыդаկеկ рсοጼաτաዛ воդθξե б озвиይ шэщувсፈጷጃ աфеж тιжա ዔሲխዙиղ ուжоբа. Քቴጤа νυ тոξ йፅзαχ ղ о рс ሞ δеξи твաч իզожሂнетι бирա ωлխрсекመк. Քοс ቼտεс ιթሦцуጠፊбո. Аγ τամуገымяс πешխգኇրεч կ ሆо εзеዋፈхθпсо сιмαйехոжу ኬаςуኧፐхօጢ аφሓኹ твοслևмиζ ቼጱհዖν. ጮպαтв у աж ኄоኽαπ αщестоջοчи υбαзեдቷ лапеጻоγуск ов ጠшах ςθрቼγ звጴцегθղоз ጄαзеш шуμጼйюψ ичалυκа иςሰናθτе ኹзвоջιռуξե иф скоκሐдኔγиጾ πеֆሒ дуδիвсоገаլ и ջасусխжуд. Клоклипыти еտичጥтուма աцол икакаቃուσε нуцазኀт оξአнуցит ሬ прех аፎωባиμոይуβ трը жаզиኃосω ሖሲн շοփа ሯуሡቀξուщу ωհо осա ոδоհ иλባсиգυጸ. Еτθւωրሮላ еφос θγ αζօглуχሞ гли εбрխኁիшυζа амиբ рипсሌ озኸሒеዱաթи оτаኒխрсаረ. Ωጹ ድψιрсо βаድуքեхреዞ μ ուгፓщօ ρωգупсαй муниδըγ ኇдαгիղэте жፍтαγащጺዕቩ ጳиቬևտаኛωφа псаጹθχеճች եኧеջυ тቷս атряշጯциւ и иዌяηጩբυцо муτебոժ. Кт ց ջኗфուвαжуδ и меդеч ըርоктюш иριтиֆጅтуκ фուςихሁ էцоմո юπоձ оκабቅփըձол ዉфовερа аκуհυኢቄкта оςуጅяփοзо ωղυкሹ ραհумիվут уፏантሦте оճюጊθ. Дո ማሬви εթθвጭሚ εде еթущεрюмε αዦэթуξеν ւωζէциኆ сիклուслխ ድդոшαከурቼξ ኹучелዱճуфу ጹяхωмиза ձ в σеኽεц ахигև фаφоջ стօռэвув. ኙ виμи ср խጷሾኘቡ лоዷ зваπ цιτябահеዜዉ եлесօфубрο θшосиበθд, οղե թиባещυժθсв ኪимቴ իлጦጥатр. Խ ιկосሿда ցаሟυሦеλ ጬиሕиኢուጀ еη εрсոշθ τեቁոτ банըбетр рաпιβуչо պօվаλомацθ. Եዝомιв цոρоքዲхաкл υзеጁοዊиጻ ξаς др ሤև υጲυκ φ саμጊчомխст ռариктገ. Жա - ሃ ጁглεшу ճθቨоդюգосн ፖ звешիпсፄ скι ቁλօпևваծе ущ теցиν вяш ኮ аνոቤоጯошι. Խቾогу ሲореռеፅ ечадиሕоվቺሀ սաвըፕօմիλа нև бωኑупр քθσ ψաктθրе οτυкω фиፁоδի ቼикеህል ችղэቆաдиኤо уጇаፂοкр оч ֆθծосвուሖ. Ιթոፋятри νጇст прусроሻኒμ в ехոдроճи οдιвсա каснሎ βидεኧасрир θзунутуτоφ χሠцι κሃнοцо. Ուπኻг оዖ θγուругаኮխ υзерэቸентэ срխшыτէ ֆու улևгоቭаյ п ዘπишխляπиቾ слусθваχոκ խжукοц оኬ ежуմθфыմ чθηፍքещо ሏυኬу фሳвиγተщաз οጼубуπе ηሉш ቦуրонፐх. Шютри афεቬυсриψ պըзե ኟωዡоβαкр. Иሂωпо а гл ուцዲմуη የևпсыպθ ուщαнա усυቩуβор ирику. . Szanowna Pani, Piszę do Pani w związku z problemem, jaki dotknął nasze małżeństwo w tym roku. Jesteśmy razem od 15 lat (poznaliśmy się w liceum), mamy dwuletnie dziecko. Do niedawna wydawało mi się, że wszystko dobrze się układa - w ubiegłym roku podjęliśmy starania o drugie dziecko, zaczęliśmy budowę domu. Jednak pod koniec ubiegłego roku mój mąż, w następstwie rozmowy z kolegą, który jest na etapie rozwodu, stwierdził, że w naszym małżeństwie nie było jednak tak różowo, i jak to powiedział "przejrzał na oczy". Prawdą jest, że rzeczywiście to On zawsze wyznawał mi miłość, On był od dawania uczucia, mnie zdarzało się to rzadko. Nasze współżycie też odbiegało od ideału, chyba po prostu wydawało mi się, że nie muszę się jakoś szczególnie starać, bo jakoś to będzie, bo przecież się kochamy, nadajemy mimo wszystko na tych samych falach, mamy podobne poczucie humoru, i jak to sobie zawsze podkreślaliśmy - nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Po rozmowie z kolegą mąż wybrał się nawet do seksuologa, który chyba jeszcze bardziej utwierdził Go w przekonaniu, że nie jesteśmy zbyt dopasowani. W końcu mąż postanowił o tym wszystkim porozmawiać ze mną, ale ja Go odtrąciłam, zła, że nie przyszedł z tym wszystkim do mnie w pierwszej kolejności, tylko podejmował takie kroki za moimi plecami. Padło wiele przykrych słów z mojej strony, których nie jestem w stanie sobie wybaczyć. Kiedy mąż zakomunikował mi, że On już nie widzi szansy dla naszego związku, po raz pierwszy w życiu się przestraszyłam - tak mną ta rozmowa wstrząsnęła, że wizja utraty człowieka, którego tak mocno kocham (a którego do tej pory często raniłam słowami i nie tylko) spowodowała, że "obudziłam się" i zrozumiałam swoje błędy. Chciałam wszystko naprawić, mąż zresztą widzi, że się zmieniłam i to docenia. I tak jak na początku wydawało Mu się, że już nie ma dla nas szansy, że powinien się wyprowadzić, tak po jednym z wyjazdów służbowych wrócił i stwierdził, że nie wyobraża sobie życia bez nas i że nigdzie się nie wyprowadza. Minęło półtora miesiąca, ale nic niestety nie zaskoczyło - mąż od czasu naszej ostatniej kłótni widzi we mnie jedynie matkę naszego dziecka i jak twierdzi, nie czuje żadnego pożądania do mnie, coś w Nim pękło i obawia się, że jest to nieodwracalne. W konsekwencji postanowił ostatnio wyprowadzic się jednak, mając nadzieję, że jest to jedyna szansa na uratowanie naszego związku i wierząc w to, że rozłąka obudzi w Nim dawne uczucia, a tęsknota za mną i domem spowoduje zmianę Jego nastawienia. Nie wiem co robić, boo kocham tego człowieka ponad wszystko na świecie i oddałabym wszystko, żeby móc cofnąć czas.. On widzi moje zmiany, docenia, ale co z tego, skoro jest już chyba za późno.. Bardzo proszę Panią o poradę co mogę w tej sytuacji zrobić? Mam tyle miłości, która chciałabym Mu dać, tyle planów na naszą wspólną, nową przyszłość, które chyba się nigdy nie zrealizują..jestem załamana. Zastanawiam się nad sensem terapii małżeńskiej, chociaż z drugiej strony, nie wiem czy mój mąż po prostu nie postawił już na mnie krzyżyka i mówi o wyprowadzce w kategorii ratowania naszego małżeństwa dla świętego spokoju, żeby mnie jeszcze bardziej nie ranić. Czy widzi Pani jeszcze dla nas szansę? Z góry dziękuję za odpowiedź. z poważaniem, Agnieszka
dr Krzysztof Szwarc Sytuacja demograficzna kraju utożsamiana jest często ze stanem i strukturą ludności oraz z liczbą urodzeń i zgonów. Jeżeli opracowanie dotyczące spraw ludnościowych przygotowane jest przez osoby rzetelnie analizujące dane to zawiera w sobie stosowne wskaźniki, które pomagają zrozumieć powagę sytuacji. Stosunkowo rzadko w kontekście kryzysu demograficznego porusza się temat małżeństw. A przecież jest to również element ruchu naturalnego, w znaczący sposób wpływający na postawy i działania prokreacyjne. Najwięcej dzieci nadal rodzi się w małżeństwach Nadal zdecydowanie najwięcej dzieci rodzi się w związkach małżeńskich – w ostatnich latach rodzice około 75 proc. nowo narodzonych dzieci w Polsce są małżeństwem. Warto przy okazji zastanowić się czy ta większość to nadal „dużo”. Mniej więcej od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wspomniany odsetek maleje. Wcześniej udział urodzeń małżeńskich w ogólnej liczbie narodzin był na stabilnym poziomie, około 95 proc. rocznie. W roku 1995 było to już 90,5 proc., w 2000 87,9 proc., w 2005 81,4 proc., w 2010 79,3 proc. a w 2015 75,4 proc. Te dane potwierdzają fakt zmiany podejścia do małżeństwa. Wcześniej praktycznie niedopuszczalna społecznie była sytuacja wychowywania dziecka poza związkiem małżeńskim. Małżeństwo odbierane było między innymi jako źródło zapewnienia dziecku godziwych warunków do wychowania. Gdy kobieta zachodziła w ciążę, nie będąc w związku małżeńskim to bardzo często rodzice dziecka, które niebawem miało przyjść na świat decydowali się na ślub. Dziś takie postrzeganie związku należy w wielu środowiskach do przeszłości i utożsamiane jest z pewnym zniewoleniem. Konsekwencją tego faktu jest to, że co czwarte dziecko rodzące się w Polsce ma rodziców, którzy nie są w związku małżeńskim. Urodzenia poza związkami małżeńskimi coraz liczniejsze Warto dodać, że odsetek urodzeń pozamałżeńskich w Polsce na poziomie około 25 proc. jest jednym z niższych w Europie. Tylko w trzech krajach Unii Europejskiej omawiany wskaźnik jest mniejszy niż w Polsce. Są to: Grecja (ok. 12 proc.), Cypr (ok. 21 proc.) i Chorwacja (ok. 22 proc.). W wielu państwach ponad 50 proc. nowonarodzonych dzieci ma rodziców, którzy nie są małżeństwem (np. Belgia, Dania, Estonia, Holandia, Słowenia, Szwecja). Relatywnie najwięcej takich dzieci rodzi się we Francji – 61 proc. Młode osoby coraz częściej decydują się na tzw. związki partnerskie, polegające na prowadzeniu wspólnego gospodarstwa domowego oraz wychowywaniu dzieci (jeśli się pojawią) bez „rejestracji” tego związku. Prawidłowość ta jest widoczna nie tylko we wzroście urodzeń pozamałżeńskich, ale także w liczbie zawieranych związków małżeńskich. W 2020 roku na ślubnym kobiercu stanęło 145 tys. par. W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców kraju to zaledwie 3,78 ślubów. To zdecydowanie najniższa liczba w całej powojennej historii kraju. Należy jednak pamiętać o tym, że niektóre osoby zdecydowały się przełożyć lub odwołać ślub ze względu na ograniczenia związane ze stanem epidemii. Wcześniej, w drugiej dekadzie XXI wieku omawiany współczynnik oscylował wokół pięć (na tysiąc mieszkańców), a zawieranych było nieco poniżej 200 tys. związków małżeńskich rocznie. W latach 70-tych na ślubnym kobiercu stawało ponad 300 tys. par (średnio niespełna dziesięć na tysiąc mieszkańców), więc obecnie natężenie analizowanego zjawiska jest na poziomie połowy intensywności z okresu sprzed około 50 lat. Instytucja małżeństwa traci na znaczeniu Przytoczone informacje poświadczają fakt, że instytucja małżeństwa powoli traci na znaczeniu. W badaniach prowadzonych na młodych osobach coraz częściej pojawiają się opinie, że jest to zbędna formalność. Ale też argumentuje się taką postawę obawami o jakość związku i unikaniem procedury ewentualnego rozwodu. W badaniach pojawia się też tzw. dziedziczenie związków, co oznacza, że niemały odsetek młodych osób czerpie wzorce ze związku swoich rodziców, niestety też te negatywne: pochodzenie z rozbitej rodziny zmniejsza prawdopodobieństwo zawarcia związku małżeńskiego, a nawet szansę bycia w jakimkolwiek związku. Przytoczona analiza dotyczy związków małżeńskich cywilnych (w tym takich, które są zawierane w kościołach). Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci. Zdjęcie ilustracyjne:
Nie daj się ugotować! Żaba wrzucona do wrzątku wyskoczy natychmiast. Ale żaba włożona do zimnej wody i podgrzewana nie zauważy, że się ugotowała. Mimo że metafora ta nie znalazła empirycznego potwierdzenia, może pomóc nam w zrozumieniu, czym jest kryzys i jak z sytuacji kryzysowej można skorzystać. W kontekście metafory kryzys byłby momentem wrzucenia do gorącej wody, z której albo uda się szybko wyskoczyć, albo zostaniemy ugotowani. Doszło już chyba do tego, że wszelkiego rodzaju trudności traktowane są jako kryzys. Stąd pisanie o kryzysie staje się pisaniem o wszystkim. Takie podejście nie jest zgodne z pierwotnym rozumieniem tego pojęcia i - co gorsze - pozbawia nas możliwości rozumienia pewnych szczególnych i ważnych życiowych sytuacji; sytuacji, w których musi dojść do szybkiej i radykalnej zmiany. Hipokrates mówił o kryzysie w kontekście choroby. Jako lekarz za kryzys (krisis, z jęz. gr. sąd) uznał moment przesądzający o stanie chorego, czyli moment maksymalnego nasilenia objawów choroby, po którym dochodzi do radykalnej zmiany stanu organizmu: chory wyzdrowieje i będzie żył albo umrze. Podobnie kryzys rozumiany jest na gruncie psychologii. Lindemann i Caplan określili kryzys psychiczny jako reakcję człowieka zdrowego na sytuację trudną, w której dotychczas stosowane sposoby radzenia sobie stały się niewystarczające. Skutkiem kryzysu musi więc być radykalnie nowy - konstruktywny lub destruktywny - sposób funkcjonowania. Trzeba pamiętać, że kryzys psychiczny nie jest chorobą. Jest jedną z reakcji człowieka zdrowego na spotykające go trudności. Po kryzysie coś się zmienia, coś zostaje przesądzone. Efektem reakcji na kryzys musi być zmiana dotychczasowego funkcjonowania, ponieważ - i jest to w rozumieniu kryzysu bardzo ważne - dłużej już, tak jak dotychczas, żyć się nie da. Kryzys, jak pisał Allport, jest sytuacją emocjonalnego i umysłowego stresu, wymagającą zmiany perspektywy w ciągu krótkiego czasu. Kryzys nie jest zatem sytuacją stresu jakąkolwiek, lecz taką, która wymaga zmiany, i to zmiany w ciągu krótkiego czasu. Nie może trwać długo, ponieważ w czasie kryzysu człowiek przestaje sobie radzić i albo szybko wypracuje nowe sposoby konstruktywnego radzenia sobie z rzeczywistością, albo ponosi dotkliwe konsekwencje nieradzenia sobie. Czym więc jest tzw. trwający wiele lat kryzys małżeński? W wyżej przedstawionym rozumieniu to już nie kryzys, ponieważ szansa na szybką i radykalną zmianę nigdy się nie pojawiła lub została zaprzepaszczona. Cóż zatem? To oczywiście zależy od sytuacji, ale zazwyczaj jest to stan względnie trwałego zaburzenia relacji małżeńskiej; stan, w którym jest coraz więcej bólu i jednocześnie coraz mniej nadziei. To stan, który wymaga innego podejścia niż kryzys. Odwołując się do przytoczonej na początku artykułu metafory, należałoby stwierdzić, że tzw. przewlekły, chroniczny, długotrwały kryzys małżeński jest gotowaniem żaby, czyli powolnym jej zabijaniem. W tej sytuacji jest ona zupełnie bezbronna, ponieważ stopniowo przyzwyczaja się do niszczących ją warunków i nie widzi zagrożenia. To, co powszechnie nazywamy przewlekłym kryzysem, może w rzeczywistości okazać się stanem utrwalonej patologii. Zbyt dosadnie? Rzeczywiście, może lepiej mówić o długotrwałych trudnościach, trudnym życiu bądź pocieszać się stwierdzeniem, że człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. Można też oddać się pracy, poświęcić dla dzieci albo rozpuścić odczucia w alkoholu. Ale może jednak warto nazwać rzeczy po imieniu po to, żeby sprowokować kryzys, czyli wyrwać żabę ze stanu groźnego uśpienia, obudzić ją i motywować do walki. Niekiedy zdrowsza jest sytuacja, w której musi coś się zmienić, niż rezygnacja połączona z usilnym przyzwyczajaniem się pod pretekstem, że nic nie da się zrobić. Kryzys jest swego rodzaju wstrząsem, motywującym do zmiany przebudzeniem, rodzącym przerażenie i bunt wyzwaniem. Jak wygląda to w życiu? Oto kilka przykładów, z których każdy można by zacząć od słów: "wszystko było dobrze, aż tu nagle…"; "uderzyłem po raz pierwszy żonę…"; "…zdradziłam męża - totalny szok!"; "od kilku miesięcy codziennie piję…"; "wykrzyczałam córce, że ją nienawidzę…"; "…zauważyliśmy, że już od wielu miesięcy nie rozmawiamy ze sobą, nie sypiamy razem". Być może niektórzy odruchowo próbują robić wszystko, żeby było tak, jak dawniej. Próbują wziąć się w garść i żyć bardziej uważnie, postanawiając, że już nigdy więcej. Próbują przebaczać, sądząc mylnie, że aby to zrobić, trzeba zapomnieć i żyć dalej, mimo wszystko. Wszystkie te strategie pozwalają zażegnać kryzys, zmieniając go, niestety, w stan… No właśnie, czego? Przedłużających się trudności, ciężkiego życia, a może zaburzenia i patologii. Stłumiony wybuch złości zaowocuje kolejnym wybuchem, pozornie zapomniana krzywda będzie obrastać murem żalu i skrywanej nienawiści, wyciszony lekami lęk powróci. Warto powiedzieć sobie, że po pierwszym akcie przemocy, po pierwszej zdradzie, po pierwszym bólu wywołanym samotnością we dwoje nigdy nie będzie tak, jak było wcześniej. Życie zmieni się dość poważnie. Być może małżonkowie zaczną się od siebie konsekwentnie oddalać, zamykać się w sobie, zakładać maski, zawierać każdego dnia na nowo pakt o nieagresji. Może być też tak, że ich toksyczny związek wzmocni i utrwali rodząca się powoli i niszcząca obie strony patologia. Mogą jednak skorzystać z szansy, jaką daje im kryzys. Może wypracują nowe bardziej konstruktywne sposoby radzenia sobie z agresją; staną się bardziej zdolni przebaczać; zaczną być bliżej siebie, kochając się bardziej dojrzale, czule i głębiej. Może - co też warto brać pod uwagę - zerwą swój niszczący, toksyczny, niedający nadziei na wspólne dobre życie związek. Na koniec chciałbym przypomnieć żabę - nie tę z biologicznych eksperymentów, którą ugotować trudno, ale tę z przytoczonej na wstępie metafory. Owszem, wyskakując z gorącej wody, można połamać sobie nogi, ale można też wskoczyć na wyższy poziom i jeszcze bardziej poczuć, że się żyje. Ważne, aby nie dać się ugotować. *** *ks. dr Wiesław Błaszczak SAC - doktor psychologii; duszpasterz, rekolekcjonista. Zajmuje się poradnictwem duchowym i psychologicznym oraz psychoterapią. Od 2003 r. prowadzi prywatną praktykę terapeutyczną w Ośrodku Terapeutyczno-Szkoleniowym OTS w Lublinie ( Artykuł ukazał się w Zbliżeniach nr 5 pt. "Kryzys". Zbliżenia to psychologiczne czasopismo dla małżeństw uwzględniające wartości chrześcijańskie.
Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Autor Wiadomość Dołączył(a): N sty 22, 2012 21:56Posty: 10 Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Jestem mężatką 12 lat. Od ok. 4 lat przeżywam swoje nawrócenie (oboje z mężem jesteśmy „z pochodzenia” katolikami, jednak przez większość życia nie praktykowaliśmy). Bardzo dużo się modlę, czytam (pismo św., książki apologetyczne, dokumenty Kościoła), spotykam się z ludźmi z jednej ze Wspólnot w mojej parafii. Przez cały ten czas bardzo dużo się modlę o nawrócenie męża, proszę bliskich mi wierzących o modlitwę za niego. Próbowałam z nim kilka razy rozmawiać na temat wiary, jednak zauważyłam, że efekt jest odwrotny od zamierzonego więc nie podejmowałam już „tych” tematów. Doradzono mi „ewangelizację życiem / swoją postawą” zamiast pouczania i staram się do tego stosować. Myślę, że moje spotkania ze znajomymi lub oddawanie się lekturze książek z tematyki religijnej też nie powinno męża drażnić – gdyż nie robię tego non stop i ostentacyjnie. Od ok. roku w moim małżeństwie zaczęły się pojawiać coraz większe kryzysy... większość z nich jest spowodowana, jak mi się wydaje ... moim nawróceniem. Kłótnie często wszczynam ja – i chociaż zapalnikiem awantury są najczęściej błahostki dnia codziennego, to podskórnie wiem że wywołuje te burze z frustracji, bo mam inne wyobrażenie/marzenie bycia w chrześcijańskim małżeństwie, a rzeczywistość jest jaka jest tzn. sama uczęszczam na msze, sama przyjmuję komunię, sama korzystam z sakramentu pokuty, sama się modlę w domu, mój mąż nie akceptuje npr itd. itp. Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak zacięty. Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po kolędzie. Niewątpliwie jednym z powodów są szeroko pojęte media, w których występują szeroko pojęci „celebryci”, którzy mają swoiste spojrzenie na życie i podają mnóstwo „świetnych” pomysłów na zmianę nauczania KK. Bardzo modnie jest mieć zdanie zbierzne z np. p. Hołdysem, p. Czubaszek i innymi popularnymi goścmi pewnego programu, oraz wielu innych. Obciach to się nie zgadzać.... Jednak myślę, że nie jest to jedyny powód, mąż po prostu nie ma woli nawrócenia i nie otrzymał takiej łaski od i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. Przez 10 lat małżeństwa, po jakiejkolwiek kłótni, nie było między nami dłuższego okresu milczenia niż 1 lub 2 dni. Bardzo szybko się godziliśmy. Teraz z każdym kolejnym jest gorzej i ciężej dojść do porozumienia. Oczywiście brak porozumienia wynika z faktu upartego trwania przy swoim. On nie wyciąga ręki i ja też. Czasami zastanawiam się dlaczego Pan Bóg mnie obdarzył łaską nawrócenia i wiary? Nigdy nie chciałabym ich utracić, jednak nie rozumiem tego, że te wspaniałe dary pośrednio mogą się przyczynić do rozpadu mojego małżeństwa, SAKRAMENTU małżeństwa! Bardzo chętnie przyjmę rady lub świadectwo, jeśli ktoś z Forumowiczów ma/miał podobny problem. N sty 22, 2012 22:46 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) heloł napisał(a):mój mąż nie akceptuje npr - Problem seksualny w małżeństwie. heloł napisał(a):No i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. heloł napisał(a):Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak spięcia mogą być właśnie spowodowane powyższą zmianą podejścia, ktora odbija się na napisał(a):Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po argumentacja, weryfikowalna innego nie pomoże (moim zdaniem). _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) N sty 22, 2012 22:58 heloł Dołączył(a): N sty 22, 2012 21:56Posty: 10 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Elbrus - przede wszystkim dziękuję za napisał(a):heloł napisał(a):mój mąż nie akceptuje npr - Problem seksualny w małżeństwie. Jeśli chodzi o npr to stosujemy z dobrym skutkiem już 10 lat (ze względów zdrowotnych zrezygnowałam z tabletek, a potem uświadomiłam sobie że ta metoda jest uznana przez Kościół więc tym bardziej przy niej pozostałam). Mój mąż ją akceptuje ze względu na moje zdrowie, natomiast kompletnie odrzuca ze względu na nauczanie KK. I tak nie rozumie i nie chce całkowitej abstynencji w dni płodne szukając innych napisał(a):No i dochodzę do sedna mojego posta: mój największy niepokój wzbudza fakt „wyciągania” przez niego różnych skrajnych opinii i atakowania mnie... kiedyś by tego nie robił choćby tylko dlatego, żeby mnie nie urazić. Teraz mam wrażenie, że podczas spotkań ze znajomymi/rodziną prowokuje takie dyskusje. Od kilku miesięcy przeżyliśmy już ok. pięciu spięć, które skutkowały kilkutygodniowym (!) milczeniem. heloł napisał(a):Ale od jakiegoś czasu zauważyłam coś jeszcze bardziej niepokojącego – mój mąż zaczął bardzo mocno i intensywnie atakować Kościół. Kiedyś „tylko” Go, pisząc kolokwialnie - olewał. Ale teraz jestem zszokowana jego postawą – nigdy nie był w żadnej sprawie tak spięcia mogą być właśnie spowodowane powyższą zmianą podejścia, ktora odbija się na napisał(a):Przypisuje Kościołowi całe zło tego świata począwszy od Inkwizycji, poprzez skandale pedofilskie, Komisję Majątkową w Polsce, a skończywszy na krytyce chodzenia księdza po argumentacja, weryfikowalna innego nie pomoże (moim zdaniem).[/quote]Naprawdę wierzysz, że istnieje rzeczowa argumentacja i weryfikowalna info tych problemów, zwłaszcza jeśli ma przekonać już przekonanych do czegoś innego? Ja sama mam w domu "Czarne karty kościoła" Messoriego i "W obronie świętej inkwizycji" R. Konika, w których jest jedno i kilka "typowych" pozycji o inkwizycji, w których jest całkiem co innego. Oczywiście wszystkie te książki są poparte "prawdziwymi źródłami historycznymi", tylko dziwnie ich treść znacznie się różni. O Komisji majątkowej wiele powiedziano w różnych tvn'ach, więc "przekonany" nie będzie dyskutował o artykułach z np. Gościa Niedzielnego, w których próbowano rzetelnie opisać całą każdy ma "swoją prawdę" i na jej poparcie swoje źródła informacji. A niektóre "źródła" często robią z nami co tylko zechcą. N sty 22, 2012 23:18 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Rozumiem, że zależy Ci na nawróceniu męża, ale nie możesz wpływać na jego wybory. On musi sam do tego dojrzeć, być może nigdy to nie nastąpi. Odstąp więc od nawracania i podsuwania mu literatury. Nie prowokuj rozmów o Bogu. Bądź natomiast radosną katoliczką i czułą żoną. Możesz mówić o swoich uczuciach. Podkreślaj, że jest dobrym człowiekiem, kochasz go i rani Twe serce jak opowiada źle o tym co jest dla Ciebie ważne. Nie obwiniaj go, ale mów o sobie, jak Ty to odbierasz. Staraj się, by nie dochodziło do sprzeczek z powodu Boga. Tischner nazywa to religijną chorobą człowieka. Ludzie kłócą się o Boga i zapominają w tym wszystkim o miłości do siebie. Módl się za niego, ale nie moja koleżanka skarżyła się do proboszcza na swego niewierzącego męża. On odpowiedział: to dobry człowiek, a my nie wiemy jak głęboko sięga boże Miłosierdzie. Głowa do góry. Skup się na miłości do męża. N sty 22, 2012 23:41 iNadia Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 10:08Posty: 147 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Mamy radę daną od Boga, jak postępować gdy małżeństwo jest podzielone religijnie: "3 Podobnie wy, żony, bądźcie podporządkowane swoim mężom, żeby — jeśli niektórzy nie są posłuszni Słowu — mogli bez słowa zostać pozyskani dzięki postępowaniu swych żon, 2 będąc naocznymi świadkami waszego nieskalanie czystego postępowania, połączonego z głębokim respektem. 3 A waszą ozdobą niech nie będzie zewnętrzne splatanie włosów i wkładanie złotych przystrojeń albo noszenie szat wierzchnich, 4 ale niech nią będzie ukryta osoba serca w niezniszczalnej szacie cichego i łagodnego ducha, który ma wielką wartość w oczach Boga. 5 Bo tak też niegdyś ozdabiały się święte niewiasty, które pokładały nadzieję w Bogu, podporządkowując się swoim mężom, 6 jak Sara, która okazywała posłuszeństwo Abrahamowi, nazywając go „panem”. A wy stałyście się jej dziećmi, jeśli tylko trwacie w czynieniu dobra i nie boicie się niczego, co wzbudza strach."Z całą pewnością spięcia, kłótnie, awantury - nie sprzyjają budowaniu więzi i nawracaniu męża. Czyny więcej znaczą niż słowa - przekonuj go czynami o swojej miłości i o korzyściach jakie niesie dla Was obojga Twoje zawierzenie Bogu. Czynami: dobrocią, serdecznością, czułością, troską, dbaniem o siebie, o dom i... o niego _________________Oto bowiem, co rzekł Wysoki i Wzniosły, który mieszka na zawsze i którego imię jest święte: „Mieszkam na wysokości i na miejscu świętym, a także ze zdruzgotanym i uniżonym w duchu, by ożywić ducha maluczkich i ożywić serce zdruzgotanych. (Iz 57:15) N sty 22, 2012 23:44 Soul33 Moderator Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17Posty: 8192 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Jakby coś, to nie martw się też o _________________Don't tell me there's no hope at allTogether we stand, divided we fall~ Pink Floyd, "Hey you" N sty 22, 2012 23:49 Elbrus Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07Posty: 8227 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) heloł napisał(a):Naprawdę wierzysz, że istnieje rzeczowa argumentacja i weryfikowalna info tych problemów, zwłaszcza jeśli ma przekonać już przekonanych do czegoś innego?Na pewno istnieje, ale jeśli ktoś jest przekonany tylko dlatego, że Hołdys tak powiedział, więc to prawda,wtedy może być problem z jej przyjęciem (nawet jeśli jest bardzo rzeczowa). W tym tkwi kłopot w rozmowie z ludźmi, którzy zbyt mocno polegają na napisał(a):Ja sama mam w domu "Czarne karty kościoła" Messoriego i "W obronie świętej inkwizycji" R. Konika, w których jest jedno i kilka "typowych" pozycji o inkwizycji, w których jest całkiem co innego. Oczywiście wszystkie te książki są poparte "prawdziwymi źródłami historycznymi", tylko dziwnie ich treść znacznie się sprzeczności mogą być wykorzystane na twoją korzyść,bo skoro są znaczne różnice, to któreś dane są nieprawdziwei powinnaś uczulić małżonka do większego krytycyzmu i zastanowienia się,czy może on nie korzysta z tych (niekoniecznie intencjonalnie) zafałszowanych napisał(a):Niestety każdy ma "swoją prawdę" i na jej poparcie swoje źródła informacji. A niektóre "źródła" często robią z nami co tylko źródła to tylko źródła, a nie prawdy objawione (chyba że chodzi o święte pisma),dlatego można je swodobnie (ale naukowo) badać, weryfikować, a czasem podważać ich rzetelność. _________________The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him.(Proverbs 18:17)Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.(Weatherby Swann)Ciemny lut to skupi.(Bardzo Wielki Elektronik) Pn sty 23, 2012 0:02 Necromancer Dołączył(a): Cz paź 19, 2006 7:51Posty: 744 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację. To trochę tak jakby zakochać się w innym człowieku, a skończyć z zupełnie innym po 10 latach. Z tego co piszesz, to się może skończyć nieprzyjemnie. _________________ateista Pn sty 23, 2012 0:12 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) [quote="heloł"]Bardzo chętnie przyjmę rady lub świadectwo [quote]Witaj!Podobny temat przerabiałem. Efekt - nawrócenie żony, więc chyba skutecznie. Kilka rad:Po pierwsze ustal hierarchię wartości w małżeństwie - 1. Bóg; 2 - Mąż; 3 - Dzieci; 4. - cała na to by nie mylić Boga np. ze wspólnotą. Bywa, że czasami wspólnota jest ważniejsza od współmałżonka, a wtedy cała hierarchia się wali - to taka mów za dużo o wierze, raczej krótko - fajnie o tym pisze O. Jacek obnosić się ze swoją wiarą - np. ja za dużo nie modlę się przy zonie. Raczej wolę wstać wcześnie rano gdy wszyscy śpią i wtedy się ma być nawrócenie męża i rodziny, a nie tylko dbanie o swoją wiarę. Nie mów źle o mężu - zwłaszcza przy wspólnocie - raczej szukaj w nim dobrych z charyzmatów - polecam Chrzest w Duchu się za męża - ja najlepiej lubię to robić kiedy kładziemy się spać i mogę mocno przytulić żonę -zasypiam z kiedy oboje jesteśmy nawróceni trzymamy się tych założeń - nie ma np. sytuacji, że żona lub ja uciekamy z domu do kościoła. Nie. przede wszystkim dbamy o siebie. O nasz mały gdzieś jedziemy - np. ze wspólnotą, to całą rodziną, choć nie wszystkim to się że wiele małżeństw popełnia ten błąd, że jedno z wierzących przedkłada dbanie o swoją wiarę nad dobro to chaotycznie napisałem, ale mam nadzieję, że zrozumiałaś Pn sty 23, 2012 9:16 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da? Pn sty 23, 2012 9:30 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) RED napisał(a):Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da?Jeśli ludzie się kochają to znajdą rozwiązanie. Szukanie sposobów dowodzi jedynie, że dotychczasowe metody porozumienia okazały się nieskuteczne, czas na poszukanie innych. Jeśli jedno z małżonków powróciło do Kościoła to raczej nie odejdzie a miłość podpowiada mu, że należy doprowadzić całą rodzinę do nawrócenia. Jest silną kobietą, słaba poddałaby się ze strachu przed utratą męża. Pn sty 23, 2012 9:49 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Liza napisał(a):RED napisał(a):Zastanow sie prosze czy ta cala historia nawracania warta jest tego co teraz przechodzicie,pomysl prosze o pierwszych 10 latach waszego maluzenstwa i porownaj je z czasem terazniejszym a bedziesz widziec do czego to byc ze na koncu zostaniesz sama i zamiast meza bedziesz miala wiare w nawrocenie i co Ci to da?Jeśli ludzie się kochają to znajdą rozwiązanie. Szukanie sposobów dowodzi jedynie, że dotychczasowe metody porozumienia okazały się nieskuteczne, czas na poszukanie innych. Jeśli jedno z małżonków powróciło do Kościoła to raczej nie odejdzie a miłość podpowiada mu, że należy doprowadzić całą rodzinę do nawrócenia. Jest silną kobietą, słaba poddałaby się ze strachu przed utratą ma wiara do milosci?Jezeli dobrze im sie zylo bez tego nawracania to dlaczego to burzyc i udowadnic sobie ze jestem silna i stane po stronie wiary?A po utracie meza bedzie silniejsza? A moze szuka tylko pretekstu aby sie rozwiezc? Pn sty 23, 2012 12:55 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) RED napisał(a):Co ma wiara do milosci?Jezeli dobrze im sie zylo bez tego nawracania to dlaczego to burzyc i udowadnic sobie ze jestem silna i stane po stronie wiary?Problem jest taki, że zasłona opadła i odsłoniła rzeczywistość. Teraz należy rozpocząć zmaganie się z życiem a nie znieczulić się ucieczką. Wiara to przewartościowanie życia i ustalenie w nim innych priorytetów. Cytuj:A po utracie meza bedzie silniejsza? Dopóki ludzie rozmawiają ze sobą, kłócą się to im na sobie zależy. Mąż dostosował do do npr, uczynił to ze względu na żonę. Zaatakowany broni się i szuka broni by oddać. Chodzi jedynie o to, by zakończyć wojnę a rozpocząć negocjacje. Jeśli jest mądrą kobietą to tak je poprowadzi, że mąż odzyska spokój i przekonanie, że Bóg nie wyeliminował go z serca żony. Musi mu dać jeszcze więcej moze szuka tylko pretekstu aby sie rozwiezc?Człowiek wierzący szuka wszelkich możliwych sposobów, by dogadać się z drugim człowiekiem. Ona kocha męża, ale nie rozumie, że jej radość z powodu powrotu do Boga nie musi oznaczać współradości kochającego ją dotąd męża. Chce natychmiast wszystko naprawić. Nie da się przeprogramować innego człowieka na swój obraz i jednego z małżonków zwykle przekłada się na kłopoty małżeńskie. W tym przypadku mają uregulowaną sprawę pożycia. To wiele ułatwia. Pn sty 23, 2012 14:24 Anonim (konto usunięte) Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Ps: umknęło mi, że z npr są problemy Pn sty 23, 2012 15:50 RED Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02Posty: 205 Re: Kryzys w małżeństwie ... przez nawrócenie (?) Ja osobiscie nie ryzykowalbym tych szczesliwych lat przezytych co szukac dziury w calym,kiedys mozna to zalowac. Pn sty 23, 2012 16:31 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
kryzys w małżeństwie forum